czwartek, 28 lutego 2019

Zagubieni w dżungli

Jak to w karnawale bywa, wybraliśmy się na bal kostiumowy. Bal odbył się w wielkim hotelu Crowne Plaza w Vientiane a zatytułowany był " Lost in the jungle" ("Zagubieni w dżungli"). Postanowiliśmy zgubić się w dżungli jako... Pocahontas i Tygrysek...




Tygrysek robił furorę od wejścia...

Szliśmy za głosem bębnów

Samiczka była innego gatunku... na szczęście... ;)


Podczas balu odbywała się zbiórka funduszy na ochronę laotańskich słoni

Dzikusy przy naszym stoliku

Występy artystyczne


Konkursy na najlepsze kostiumy. Łukasz był tuż tuż... ale został rozjechany przez zamaskowanego pana na wózku.. ;)

Spadochroniarz też był niezły :)

Ja nie miałam szans z tymi wszystkimi dzikimi kocicami :)

Kuchnia w dżungli była wyśmienita, a deser...cudowny


Niektóre stroje były wspaniałe! Ja jak na Indiankę przystało na plecach miałam tatuaż z orłem ;)

Nasza wesoła ekipa


A potem balowaliśmy...


Moja turkusowa biżu Pocahontas ;)

Zagubiliśmy się na tyle skutecznie, że do domu dotarliśmy następnego popołudnia, wraz z innymi zagubionymi w hotelu regenerowaliśmy siły przed powrotem do rzeczywistości :)





wtorek, 26 lutego 2019

Everyday life


I tak wkroczyliśmy w nowy rok.
Dziewczyny zaaklimatyzowały się w szkole i angażują się w jej życie. Czasem nawet aż za bardzo...

Mimi zaczęła "grać" w nogę, nie przejmując się zbytnio zasadami... ;)

Na popołudniowe zajęcia dodatkowe w tym semestrze Misia wybrała Taekwondo, Do It Yourself (Zrób to sam) i kucharzenie - Little Chefs. Dzieciaki przygotowują w szkolnej kuchni różne pyszności, jak koktajle owocowe, czekoladę, naleśniki a ostatnio był pyszny deser w rodzaju naszego sernika na zimno.




Family fun day w campusie szkoły podstawowej podczas którego sporo się działo...


Misia wzięła udział w konkursie plastycznym pt. Reflections (Odbicia) i namalował kosmonautę, w którego skafandrze odbija się słońce.



Niesamowite trójwymiarowe prace uczniów szkoły średniej.



Pokaz mody z recyklingu.

DIY czyli zrób to sam :)

Tancerki w drodze na scenę przed występem...



Panuje teraz pora sucha i Mekong cofnął się pod Tajlandię, powstała wielka jak nigdy plaża, częściowo porośnięta wysoką trawą.


A na plaży, jak wieloryb wyrzucony na brzeg, osiadła restauracja Naga Boat z sympatycznym ogródkiem.






 Witamy Chiński Nowy Rok - Rok Świni :) Pozdrawiamy wszystkie Świnki z naszego rocznika!






Wiosna, wiosna...




Nie ma to jak świeży kokos.



Życie towarzyskie w Vientiane kwitnie...

Wielka paella z krewetkami przygotowana przez tatę naszego znajomego z Francji

Nieznana u nas szerzej urodzinowa piniata, wywodzący się z krajów latynoskich ludowy zwyczaj polegający na strąceniu pałką wypełnionego słodyczami wiszącego obiektu (tu urodzinowa 6-tka) w celu zebrania jak największej ilości łakoci.


Biznesowy mixer


Towarzyski mixer ;)

Znów pożegnania, laotańska Polonia się kurczy, nasi przyjaciele, polsko - amerykańska rodzinka, wyjechali...




Valentynki


Pokaz mody laotańskiej projektantki, piękne etniczne stroje.


Misia robi się coraz bardziej szczerbata, górna jedynka trafiona zatopiona :)

Szczerba jest wykorzystywana do umiejscowienia rurki :)

W tym roku pora sucha zaskoczyła nas już parę razy prawdziwie monsunową ulewą poprzedzaną wyjątkowo upalnym dniem. Bywają więc i takie poranki... 22 stopnie...




Szkolni odźwierni wyprowadzają dzieci z aut pod parasolami.

Chyba nie opisałam jeszcze jak odbywa się zawożenie i odbieranie dzieci w naszej szkole podstawowej. To swoisty rytuał, niezrozumiały dla kogoś nie znającego Laotańczyków i ich zwyczajów. Otóż rano auta przyjeżdżają, zatrzymują się na podjeździe, pracownicy szkoły już czekają i podchodzą do auta, otwierają drzwi i wyprowadzają dziecko do furtki szkolnej. Po południu auta znów podjeżdżają, ustawiają się w kolejce (czasem długiej na całą uliczkę), pracownik z mikrofonem wywołuje dzieci po imieniu ze szkolnego podwórka/boiska (zna je wszystkie z imienia i wie czym rodzice jeżdżą ale trwa to czasem dłuższą chwilę zanim dzieciak się odnajdzie), inni parkingowi prowadzą je do auta i pakują do samochodu. Niewielu rodziców szanuje swój czas na tyle, by zaparkować na wielkim szkolnym parkingu i podejść po swoje dziecko samemu, wolą stać w długiej kolejce i cierpliwie czekać robiąc gigantyczny korek, byle tylko nie wychodzić ze swych wspaniałych wielkich maszyn... :) Laos...