piątek, 12 lutego 2016

Szczęśliwego Nowego Roku Małpy!



W tym roku 8 lutego rozpoczął się chiński Nowy Rok (jest to święto ruchome, wyznacza je kalendarz księżycowy). Rok pod znakiem zodiaku Małpy, w dodatku Ognistej, która jest symbolem nieprzewidywalności, ale też rozwoju i kreatywności. Chiński Nowy Rok to inaczej Święto Wiosny, jest najważniejszym świętem w kalendarzu chińskim, trwa 15 dni i kończy się Świętem Latarni. Ulice Vientiane już na parę dni wcześniej zostały przyozdobione czerwonymi lampionami, mieszka tu sporo Chińczyków, ale tez Wietnamczyków, którzy również w tym dniu obchodzą swój Tet w oparciu o chiński kalendarz.
Miasto zostało zdominowane przez kolor czerwony, symbol ognia. Na straganach i w sklepach wystawiono tradycyjne ozdoby i stroje, wszystko czerwono-złote. My też skorzystałyśmy z okazji i zakupiłyśmy czerwone sukienki, mniej lub bardziej tradycyjne ;)












Chińczycy NR spędzają w gronie rodzinnym w domu, wręczając sobie prezenty, jedząc, pijąc i grając w madżonga.  Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze gdy wybraliśmy się na noworoczną kolację, sądząc, że znajdziemy chińską restaurację gdzie będziemy mogli razem z Chińczykami celebrować Święto Wiosny przy tradycyjnych pierożkach jiaozi i kaczce po pekińsku. Niestety, objechaliśmy miasto dookoła i znaleźliśmy otwarty jedynie chiński Hotpot, czyli restaurację gdzie serwują na stół wrzący gar, do którego wrzuca się różne dodatki.


Nasz gar był podzielony na pół, w jednej części bulgotał olej z dodatkiem chilli, w drugiej biała zupa z warzywami. Prócz tego na stole znalazły się warzywa, grzyby, cienkie płatki surowego mięska, paluszki krabowe, mielone kulki, makaron sojowy. Zupa była łagodna i smaczna, i to w niej gotowaliśmy dodatki, do oleju wrzuciliśmy po kawałku mięsa i poczuliśmy jego moc...



Menu było po chińsku, kelnerzy ni w ząb po angielsku a ja miałam wielką ochotę na kaczkę, więc zaczęłam pytać czy mają kaczkę. Obsługa ze śmiechem próbowała mnie zrozumieć ale nie wychodziło. W ruch poszedł tłumacz google, jednak gdy po krótkiej konwersacji dostałam do przeczytania, że kaczka może być w zupie ale potem musimy ją uwolnić... zrezygnowałam... ;)
Ale co się przy tym ubawiliśmy, to nasze ;)




Tradycyjną noworoczną potrawą Wietnamczyków jest Banh churng, mix kleistego ryżu, wieprzowiny i fasoli mung gotowany w paczce z liści bananowca. Dostaliśmy tą potrawę od Senga, pracownika Łukasza, którego rodzina pochodzi z Wietnamu. Je się ją z sosem sojowym lub cukrem...



Najfajniejszą dla mnie tradycją chińskiego NR są tańce smoka, czy też lwa. Jest to całe widowisko, skojarzyło mi się z naszymi kolędnikami z dawnych lat, chodzącymi w przebraniu od domu do domu. Tu zamiast turonia jest smok a zamiast diabła facet w masce...chińczyka. Grupy chłopaków jeżdżą po mieście na ciężarówce, zatrzymują się przed domami, sklepami czy restauracjami (na wcześniejsze zamówienie jak mniemam) i odstawiają spektakl ze smokiem w roli głównej przy transowej muzyce bębnów i talerzy. Tym samym zapewniają szczęście i pomyślność mieszkańcom czy właścicielom.




Któregoś dnia po odebraniu Oli ze szkoły natknęłyśmy się na taką grupę, dziewczyny z bliska mogły pooglądać spektakl a chłopcy z bliska mogli pooglądać dziewczyny, ku przerażeniu Misi.. ;)









GONG XI FA CAI! Wszystkiego dobrego w roku Ognistej Małpy!


2 komentarze: