Drzwi spod prysznica też prowadziły na taras, kąpiel z takim widokiem... bajeczna :)
Kolejną wycieczkę zorganizowaliśmy do wodospadów Kuang Si. Tym razem żałowaliśmy, że pora deszczowa jest w tym roku tak obfita. Gdy byliśmy tam dwa lata temu, woda spadając szerokimi kaskadami na tarasy tworzyła turkusowe jeziorka. Kąpiel w tych nieckach była cudnym przeżyciem.
Tym razem wodospad był dwa razy szerszy a woda zmącona, pędząca z góry z szaloną prędkością. Przy główny wodospadzie tworzyła się chmurka pyłu wodnego tak gęsta, że przechodząc mostkiem pod nią było się kompletnie mokrym.
Wzdłuż wodospadów rozstawione były miejsca piknikowe, stoły i ławy, teraz częściowo zalane wodą. Gdzieniegdzie grupy śmiałków wchodziły w ten wartki nurt dla ochłody.
Przy wodospadach znajduje się ośrodek ratowania niedźwiedzia azjatyckiego, takie mini zoo z tymi niewielkimi czarnymi miśkami, uratowanymi z rąk handlarzy.
Cudne były poranki w tej głuszy, przed śniadaniem robiliśmy sobie kawę i siadaliśmy na tarasie napawając się widokiem. Wrzaski małp i ryki słoni stały się codziennością ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz