Tiziano Terzani, włoski dziennikarz i pisarz, w swej genialnej książce pt: "Powiedział mi wróżbita. Lądowe podróże po Dalekim Wschodzie" napisał: "Pamiętaj, Laos to nie jest miejsce, to stan umysłu". Rzecz działa się w 1972 roku i od tego czasu niewiele się w tej materii zmieniło...
Laotańczycy mają swoją filozofię życiową i swoje nawyki, których nie za bardzo chcą się pozbyć.
I dobrze! W dzisiejszym świecie powszechnej unifikacji chęć zachowania swojej odrębności jest według mnie godna pochwały. Kultywowanie swoich zwyczajów i niepoddawanie się obcym wpływom jest na wagę złota :) I choć cenię bardzo tę cechę Laotańczyków, z drugiej strony nie mogę się czasem nadziwić ich pomysłom na życie codzienne, załatwianie i organizowanie pewnych spraw. To jest po prostu inny stan umysłu...
Zdjęcie z lokalnej fejsbukowej strony Kupię & Sprzedam w Vientiane, motorek wystawiony na sprzedaż z tekstem " Honda Dream II na sprzedaż, bez dokumentów ale dobrze chodzi"...
Po co komu dokumenty jak dobrze chodzi?
Tablice przy głównych drogach na pierwszy rzut oka nawołujące do oczywistego nie łączenia alkoholu z prowadzeniem pojazdu. W rzeczywistości napis po angielsku głosi: "Pij nie jedź"
Cóż robić... Pijemy...
Przyszłoby Wam kiedyś do głowy połączyć punk usługowy fotokopiowania z... restauracją? Laotańczykom to w niczym nie koliduje, kopiują, bindują i karmią, jednocześnie, a wszystko na 5+.
A propos jedzenia, postawilibyście rozpalonego grilla na drewnianym krześle w restauracji?
Why not..? Krewetki smakowały wyśmienicie :)
Warsztacik pod chmurką przy drodze. A na warsztacie... Lamborghini :)
A to scenki z innej drogi, w Vientiane, na której właśnie rozkładała się przydomowa impreza.
Utrudniony przejazd? Co za problem?
Trzeba tylko dać się elegancko poczęstować piwkiem...
... przepić do wszystkich uczestników imprezy po kolei i można jechać dalej :)
Cudowna gościnność Laotańczyków! Wiele razy obcy ludzie częstowali nas piwem w różnych sytuacjach, gdy oni się bawią cały świat bawi się z nimi :)
Widzieliście kiedyś mnicha w mini? My tak!
Transport rybek akwariowych... Nie chcę myśleć co by było w razie tak częstych tu wypadków motocyklowych... :o
Karteczka na stole w restauracji - co ciekawe napisy są po angielsku i chińsku: "Proszę nie spać na kanapie. Proszę nie kłaść nóg na stole"...
O kulturze osobistej dzisiejszych Chińczyków sporo się tu dowiedzieliśmy, nie jest dobrze...
... Nie wiem co tu napisać... Chłopaki transportowali, a raczej próbowali transportować dmuchany basenik na skuterku... Brak słów ;)
O jeździe na skuterach w Laosie można by długo. Kilkuletnie dzieci prowadzące same, 5-osobowe rodziny na jednym motorku, czy też częsty widok stojących pomiędzy dorosłymi maluchów.
Zero wyobraźni...
Na zakończenie rarytas, odcisku kciuka Łukasza jako podpis na umowie leasingu samochodów.
W Laosie dokumenty identyfikacyjne nie funkcjonują jak w "normalnym" świecie, czasem zamiast nich są tylko księgi rodzinne do których wpisuje się kolejnych członków rodziny Jest też spora grupa słabo piśmiennych ludzi, więc do identyfikacji przy wielu umowach wciąż stosuje się tą unikalną metodę :)
To tylko parę przykładów pokazujących podejście do życia mieszkańców Laosu. Czy jest złe?
Jest inne :) Są ludzie, mam na myśli przybyszów, falangów, którzy odnajdują się w tym kraju
i zapuszczają tu korzenie. Wiele takich osób poznaliśmy.
Laos wciąż stoi na uboczu światowego pędu i dobrze mu z tym, nam zresztą też :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz