niedziela, 13 października 2019

Podwodny Bangkok


Wkrótce wybraliśmy się znów do Bangkoku, tym razem z Misią, nadszedł czas na wyrobienie jej nowego paszportu.


W hotelu przez pomyłkę zakwaterowano nas początkowo na piętrze przeznaczonym... tylko dla kobiet. Generalnie bardzo fajny pomysł, kobiety podróżujące samotnie mogą się tu czuć bezpiecznie bo winda nie zatrzyma się na tym piętrze jeśli się tu nie mieszka. Wystrój też był kobiecy.



 Nasz docelowy pokój miał za to piękny jedwabny tapicerowany zagłówek łóżka, pomysł często wykorzystywany w hotelach w Bangkoku.


Piękne wielkoformatowe malowidła ścienne na korytarzach.





Misia zabrała mój/ swój stary aparat i fotografowała miasto.


Bangkok by night, zawsze efektowny.



Stolica Tajlandii to miasto kontrastów, jak wszystkie chyba wschodnie metropolie, obok nowoczesnych drapaczy chmur wciąż stoją stare domy z poprzedniej epoki.
  



Park z jeziorem w centrum miasta.



Główną atrakcją wyjazdu, specjalnie dla Misi, była wizyta w Bangkok Sea Life, gdzie wybraliśmy się po załatwieniu formalności w polskiej ambasadzie.  


Od kilku lat ciekawostką tego miejsca są... pingwiny. Misia była świeżo po oglądnięciu filmu 
"Mr. Popper i jego pingwiny" więc była bardzo podekscytowana.


Mój faworyt, japoński krab pacyficzny, największy na świecie, rozpiętość odnóży do 4 m! 
Żyje na dużych głębokościach ale wychodzi na plażę wiosną, żeby złożyć jaja na plażach w Japonii. Spotkanie takiego koleżki na plaży musi być nie lada przeżyciem ;)





Przedziwne gatunki wielkich ryb sunęły po dnie akwarium.





Spotkanie z rozgwiazdą



















Podwodny tunel.



Uśmiech ryby piły.




W końcu powiało chłodem. Misia miała namiastkę tak wytęsknionego śniegu, 
choć był z piany to wyglądał efektownie.




No i pingwiny! Były rozkoszne, pływały wzdłuż szyby ku uciesze najmłodszych, bawiły się w z nimi wystawiając głowę i chowając ją pod wodę. Wyglądało to przezabawnie ;)





Misia dorosła do wzrostu pingwina cesarskiego, największego z rodziny pingwinów.


Potem nasz mały pingwinek sam wskoczył do basenu.


Wieczorny spacer.




Kot jak malowany.




Fajny wypad, Misia szczęśliwa, że też miała "swój" wyjazd do Bangkoku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz