niedziela, 23 lutego 2020

Kto się bawi w Ostatki, jest piękny i gładki ;))


Tradycyjnie już w tłusty czwartek zaprosiliśmy Ritę z rodzinką na smażenie chrustów vel faworków.



Gwiazdy zstąpiły z nieboskłonu i też się zaangażowały ;)





I znowu wyszły!


A propos kulinariów mamy ostatnio ulubione miejsce na najbardziej chyba ozdobne i kolorowe sushi jakie próbowaliśmy, a przy tym bardzo smaczne.





Po takiej kolacji energia wręcz tryska... ;)






W sobotę wybraliśmy się poszaleć na miasto.
Najpierw odwiedziliśmy winiarnię na dachu hotelu nad Mekongiem, z fajnym widokiem i muzyką na żywo.





A potem odwiedziliśmy nową dyskotekę i zaliczyliśmy opad szczęki - w końcu jest tu jakieś miejsce na bardziej światowym niż laotańskim poziomie ;)



Jedna rzecz pozostała niezmienna - Laotańczycy do zabawy potrzebują mieć stolik na drinki, wokół którego się gromadzą, nie ma pustego parkietu tylko do tańca.


DJ nieźle mieszał, można było potańczyć.







Trzyosobowy orszak w taki sposób dostarcza zamówioną whisky do stolika :)




Szkatułka pełna whisky ;)





Czaaad ;)



niedziela, 16 lutego 2020

Valentine escape

Na walentynki postanowiliśmy uciec z domu ;)
Jak już pisałam w centrum powstaje sporo nowych hoteli, głównie dosyć dużych, lecz jeden, bardziej kameralny, szczególnie wpadł nam w oko.
Lao Poet Hotel mimo, że jest nowy fajnie przywołuje ducha starych Indochin, za to go lubię i dlatego myślę, że wart jest pokazania.

Na zewnątrz nowoczesny,



od progu przywołuje czar dawnych lat...





Na ścianach piękne malowidła przedstawiające azjatycką faunę i florę.



Klimatyczne meble i dodatki.


 W pokoju niespodzianka! Ach ten Święty Walenty...;)



Piękne wisiory przy kluczach, panie w recepcji codziennie je rozczesują ;)



Na dachu bar, 



restauracja,




 i basen.


Twoje zdrowie, Walenty!
  


Po zachodzie słońca nad basenem stanęły stoliki i udaliśmy się tam znowu, 
tym razem na wykwintną kolację.



Przy muzyce na żywo...


Mój Walenty :@



Obudziłam się o wschodzie słońca i podbiegłam na dach pokontemplować. Błoga cisza...







  
Potem śniadanie w klimatycznym jak cała reszta pokoju śniadaniowym.









Koło południa dziewczyny przyjechały nas odebrać, czyżby się stęskniły..? 
Mimi oczywiście nie mogła odmówić sobie wodnych igraszek z Tatusiem w basenie ;)


  





Fajnie tak czasem zwiać z domu...