Jak już pisałam w centrum powstaje sporo nowych hoteli, głównie dosyć dużych, lecz jeden, bardziej kameralny, szczególnie wpadł nam w oko.
Lao Poet Hotel mimo, że jest nowy fajnie przywołuje ducha starych Indochin, za to go lubię i dlatego myślę, że wart jest pokazania.
Na zewnątrz nowoczesny,
od progu przywołuje czar dawnych lat...
Na ścianach piękne malowidła przedstawiające azjatycką faunę i florę.
Klimatyczne meble i dodatki.
Piękne wisiory przy kluczach, panie w recepcji codziennie je rozczesują ;)
Na dachu bar,
restauracja,
i basen.
Twoje zdrowie, Walenty!
Po zachodzie słońca nad basenem stanęły stoliki i udaliśmy się tam znowu,
tym razem na wykwintną kolację.
Przy muzyce na żywo...
Mój Walenty :@
Obudziłam się o wschodzie słońca i podbiegłam na dach pokontemplować. Błoga cisza...
Potem śniadanie w klimatycznym jak cała reszta pokoju śniadaniowym.
Koło południa dziewczyny przyjechały nas odebrać, czyżby się stęskniły..?
Mimi oczywiście nie mogła odmówić sobie wodnych igraszek z Tatusiem w basenie ;)
Fajnie tak czasem zwiać z domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz