niedziela, 23 lutego 2020

Kto się bawi w Ostatki, jest piękny i gładki ;))


Tradycyjnie już w tłusty czwartek zaprosiliśmy Ritę z rodzinką na smażenie chrustów vel faworków.



Gwiazdy zstąpiły z nieboskłonu i też się zaangażowały ;)





I znowu wyszły!


A propos kulinariów mamy ostatnio ulubione miejsce na najbardziej chyba ozdobne i kolorowe sushi jakie próbowaliśmy, a przy tym bardzo smaczne.





Po takiej kolacji energia wręcz tryska... ;)






W sobotę wybraliśmy się poszaleć na miasto.
Najpierw odwiedziliśmy winiarnię na dachu hotelu nad Mekongiem, z fajnym widokiem i muzyką na żywo.





A potem odwiedziliśmy nową dyskotekę i zaliczyliśmy opad szczęki - w końcu jest tu jakieś miejsce na bardziej światowym niż laotańskim poziomie ;)



Jedna rzecz pozostała niezmienna - Laotańczycy do zabawy potrzebują mieć stolik na drinki, wokół którego się gromadzą, nie ma pustego parkietu tylko do tańca.


DJ nieźle mieszał, można było potańczyć.







Trzyosobowy orszak w taki sposób dostarcza zamówioną whisky do stolika :)




Szkatułka pełna whisky ;)





Czaaad ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz