wtorek, 6 października 2020

Fireboat Festival w Luang Prabang

Oak Phansaa to święto z okazji zakończenia buddyjskiego postu, obchodzone hucznie w Laosie, a w Luang Prabang w postaci Święta Płonących Łodzi. Bardzo chciałam zobaczyć jak to wygląda na żywo i był to jeden z powodów naszej wycieczki do Luang Prabang i okolic. 

Pierwszego dnia przyjechaliśmy do LP popołudniu na specjalny rejs łodzią po Mekongu o zachodzie słońca.


















Wróciliśmy już po zmroku. W Luang Prabang trwają przygotowania do jutrzejszego Święta Płonących Łodzi. Miasto wygląda pięknie, całe podświetlone świecami w kwiatowych kloszach.






Nocny Market przy głównej ulicy.


Papierowe parasole na słońce. Ja kupiłam parasol a Misia wachlarz.




Następnego dnia po południu przyjeżdżamy znów do LP na paradę płonących smoków-łodzi.





Najstarsza świątynia, zbudowana w 1560 r, królewska Vat Xieng Thong.
To stąd smoki są spuszczane do wody. 





Zbierało się na burzę. Baliśmy się, że te piękne papierowe smoki podświetlone od środka świecami zostaną zrujnowane przez ulewę, która nadeszła dokładnie w momencie, kiedy parada miała ruszyć. Ale Laotańczycy są przygotowanie na takie okazje, papier okazał się nie tak cienki a świece można było zapalić ponownie...

















Po przejściu główną ulicą miasta łodzie są spuszczane do Mekongu.  

Wygląda to niezwykle malowniczo.




Nie płyną same, mają sterników aby dopłynąć najdalej.
Usiedliśmy w restauracji z widokiem na Mekong i obserwowaliśmy ten malowniczy spływ.






Na koniec naszej wycieczki przeprowadziliśmy się do Luang Prabang. Kompleks hotelowy, w którym się zatrzymaliśmy był kiedyś prywatną rezydencją  ostatniej pary królewskiej Laosu.




Styl kolonialny, oszczędny i surowy, piękny w swej prostocie.





Popołudniowa kawa nad Mekongiem.







Spacer uliczkami miasta.




























Z okazji święta do LP zjechało mnóstwo ludzi z Vientiane, w tym wielu naszych znajomych. 

Wspólna kolacja ( i oblewanie zaręczyn :)))

 

Następnego dnia Łukasz wstał o świcie i obserwował codzienną procedurę mnichów zbierających jałmużnę. 

 

A to moje hotelowe śniadanie po laotańsku, pho albo noodle soup albo po prostu rosołek z makaronem. 
I z wkładką w postaci chrupiącej wieprzowinki 


Przy śniadaniu obserwowaliśmy jak uczniowie porządkują teren po wczorajszym święcie.


Wcielenie Herkulesa Poirot?


Ostatni dzień w LP postanowiliśmy spędzić kulturalnie. 
Pałac królewski. Niestety w środku nie można robić zdjęć.





Wat Ho Phra Bang to świątynia buddyjska obok pałacu, wybudowana specjalnie dla najbardziej czczonego w Laosie wizerunku Buddy, 83 cm czystego złota.




A to muzeum pogrzebowych powozów królewskich w świątyni Wat Xieng Thong. 





Do zobaczenia piękne Luang Prabang!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz