środa, 30 grudnia 2020

Święta i w końcu nowy rok!

 Świąteczny nastrój zagościł w Vientiane już na początku grudnia, nawet na plaży nad Mekongiem.


Misia marzy, że z nieba lecą prawdziwe płatki śniegu...




Rozstań czas...

Dziewczyny zdążyły jeszcze razem ulepić chatkę z piernika.



I w końcu nadeszły święta! Mieliśmy w tym roku pełne ręce roboty mimo, że nie robiliśmy świąt w domu, ale szliśmy na składkową kolację świąteczną do Stephana. 
Barszczyk, ryba w galarecie i makowiki, to był nasz kulinarny wkład :)





Rodzinne lepienie makowików. Nalepiliśmy koło setki...

      A jak już wszystko było gotowe, na kolację wigilijną poszliśmy... do włoskiej restauracji :))

           











W Boże Narodzenie ucztowaliśmy w ogrodzie u Stefka.
                                         


Jak na Szwajcara przystało, Stephan podjął nas pysznym fondue

Laotańczycy nie wyobrażają sobie kolacji bez grilla


Misia przez większość wieczoru dokazywała z dwoma pomeranianami Stefana

 



                     

Nie obyło się bez prezentów, Secret Santa przyniósł coś dla każdego :)






Drugi dzień świąt wart jest odrębnego wpisu, więc przeskoczę od razu do Nowego Roku, który powitaliśmy w domu, podziwiając pokazy fajerwerków i wznosząc toasty nad zimnym basenem, co nie przeszkodziło Łukaszowi, żeby do niego wskoczyć... :)))




Na noworoczny weekend wyskoczyliśmy do Vang Vieng, oficjalnie przetestować nową, właśnie otwartą autostradę. Tak to można jeździć!






W naszym ulubionym hotelu wzięliśmy apartament na najwyższym piętrze i napawaliśmy się widokami :)




Po południu Misia miała lekcję ujeżdżania na swoim ulubionym kucyku.







 



Na następny dzień zaplanowaliśmy wycieczkę za miasto i wejście na nowy punk widokowy na szczycie wzgórza.



Nie było nam to jednak dane, jak tylko wyjechaliśmy z VV zaliczyliśmy kapcia i jeździliśmy w poszukiwaniu jakiegoś warsztatu, a potem okazało się, że punkt widokowy jest zamknięty...



Nasz niezdobyty szczyt


Ale w sumie wycieczka była całkiem miła :)




Ola powoziła po bocznych drogach, za parę dni miała zdawać egzamin na prawo jazdy (zdała!) :))



Balijska brama na laotańskiej prowincji?

Ach te widoki! 


Życzę wszystkim i sobie, aby nowy rok był tak piękny, ciepły i radosny jak ten widok!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz