Dzień kobiet sprawił, że weekend się przedłużył, śmignęliśmy więc nową autostradą (jakie to cudowne móc śmignąć autostradą ;)) do Vang Vieng.
VV zmienia się bardzo z roku na rok. Mimo, że brak teraz hord turystów z Azji, jak to było w czasach poprzedzających zarazę, Laotańczycy zabudowują tą piękną miejscowość naprędce skleconymi imprezowniami nad samą rzeką, chaotycznie ulokowanymi hotelami, brak planowania i estetyki aż wyje... W centrum wieczorami muzyka dudni nad rzeką do późnej nocy, a co zabawne kiedyś obwiniano zachodnich turystów o zamienienie tej spokojnej wioski w stolicę imprez południowo-wschodniej Azji...
Zaczęliśmy się więc rozglądać za nowymi, spokojniejszymi miejscami noclegu, z dala od centrum.
Takiego brzegu rzeki, bez rozłożonych lanczowni/imprezowni zaczyna już powoli brakować
Próbowaliśmy zrobić drugi podejście do zdobycia punktu widokowego, który poprzednio był zamknięty, ale i tym razem sytuacja się powtórzyła.
Natomiast okazało się, że do zwiedzania leżącej tuż obok jaskini zebrała się właśnie mała grupka z lokalnym przewodnikiem, który zaproponował nam dołączenie się do nich. Jaskinia w ten upalny dzień to była zdecydowanie lepszą opcja, nie zastanawialiśmy się więc długo nad przyjęciem propozycji.
Po niedługiej wspinaczce otworzyła się przed nami paszcza wejścia
Przewodnik załatwił co trzeba z duchami i mogliśmy wchodzić
Znowu cudne kryształy skrzyły się w świetle latarek
Gdy wyszliśmy na zewnątrz wiało tak, że gałązki i liście wirowały w powietrzu, zbierało się na potężny deszcz, który dopadł nas w momencie wsiadania do auta.
Byliśmy trochę zmęczeni
Ale rano po kawce i spacerku energia znów w nas wstąpiła i wybraliśmy się na kajaki, Misia znów chciała pokajakować ;)
Tak to właśnie miejscami teraz wygląda, stoliczki i krzesełka na podestach, głośna muzyka, jedzenie i piwko, czyli zabawa po laotańsku
Postój obok miejsca z huśtawką, Łukasz postanowił się pobujać :)
Potem lunch i relax przed wyjazdem. Zdrowie pań!
Ola pierwszy raz powoziła na autostradzie. Teraz jest już doświadczoną kierowniczką :)