Tak się złożyło, że w ciągu kilku ostatnich tygodni byliśmy, albo ja byłam, na czterech przyjęciach urodzinowych. Postanowiłam więc pokazać jak tutaj bawi się na urodzinach młodzież 😇 w naszym wieku i nieco młodsza.
Wiem, że w Polsce nastroje mało zabawowe, może więc na chwile uda mi się skierować Wasze myśli na weselsze tory. A poza tym wiosna idzie!
Pierwsze urodziny, zresztą naszego równolatka, odbyły się pod hasłem "Flower power & crazy 70-s" w jego domu.
Lukasz miał przeczucie, że jedzonko będzie dobre i zostawił sobie dużo miejsca w obwodzie pasa...
Babeczki z mango... mmmm
No a potem disco!
Kolejna impreza odbyła się nad basenem i nazywała się "Crazy hats" (Zwariowane kapelusze). Zgodnie z wymogami jubilatów przygotowałam dla nas niecodzienne nakrycia głowy. Użyłam do tego świeżych kwiatów i liści. Zwieńczeniem napoleońskiego kapelusza Łukasza był kwiat bananowca :)
Jubilaci Ferenc i Michelle
Ozdoba kapelusza z wylinki węża - czemu nie?
Niektóre kapelusze były naprawdę crazy!
Pod koniec party Łukaszowi ostał się tylko kwiatek z liściem
Kolejne dwie imprezy były babskie.
Na zaproszeniu na pierwszą jako opis stroju widniał "Sportowy róż". W domu gospodyni okazało się dlaczego sportowy i dlaczego róż - główną atrakcją przyjęcia była bowiem ulokowana w ogrodzie dmuchana zjeżdżalnia...
No bo niby dlaczego 50-latka nie może mieć na urodzinach tego co ma 5-latka? Tort z Hello Kitty, piniata (nie wiem czy ta zabawa dotarła już do Polski - rozwalanie kijem wiszącej kukły ze słodyczami w środku...), zjeżdżalnia polewana wodą, pełen wypas.
Na szczęści były tez drinki, na trzeźwo bym chyba nie podołała... ;)
Szacowna jubilatka Aivee z Singapuru, nasza sąsiadka zresztą.
Bawiłyśmy się... jak dzieci :) Dawno się tak nie uśmiałam!
Oporne były doprowadzane na zjeżdżalnie ;)
Kelnerzy z przerażeniem w oczach patrzyli na nasze wygłupy... 😜
No i w końcu urodzinowy lunch w hinduskiej rezydencji. Tu dla odmiany nie przebrania ale otoczenie powalało ;)
Kobiety wszystkich krajów - łączcie się!
Kącik słowiański z Ukrainką i Litwinką . Mogłam odkurzyć mój rosyjski i "pagawarit pa ruski" :)
Oczywiście jak to u hindusek, nie mogło obyć się bez tańców i zabaw;)
Najładniejszy trawnik w Laosie ;)
Co ciekawe, na tych babskich imprezach u Azjatek to mężczyźni pełnili funkcje pomocniczo - służebne, serwowali drinki, przekąski, sprzątali... Co panie na to? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz