piątek, 6 listopada 2015

Halloween

Tak, dotarł i tutaj. Amerykanizacja postępuje... W szkołach międzynarodowych absolutnie musi się odbyć Halloween Party. A i miasto, a zwłaszcza niektóre knajpki udekorowane zostały różnymi strachami.

Szkoły dziewczynek podeszły jednak do sprawy różnie. U Oli odbyła się tradycyjna impreza przebierana a u Misi też przebierana, ale nie Halloween'owo. Rodzice zostali poproszeni o zorganizowanie dzieciom przebrań dwojakiego rodzaju - albo stroje narodowe albo uniformy zawodów niosących pomoc innym ludziom, jak strażak, policjant czy lekarz.

W związku z brakiem stroju Krakowianki Jednej Mimi została panią doktor :)



Była trochę stremowana swoją nową rolą.


Nie wszyscy podeszli do sprawy z jednakowym zaangażowaniem, ale mamy tu i strażaka i Amerykankę (po lewej, jaki oni mają strój narodowy tak swoją drogą?)


Choć czarodziej też się zaplątał ( w swój strój).


Aaa, tu mamy Amerykanina, może nie rdzenny ale ta mina robi swoje. Istny John Wayne.



Ola natomiast skorzystała po raz drugi z sukni uszytej rok temu przez niezastąpioną Babcię Elę i została lalko-czarodziejko-dziewczynką z horrorów...;)
A jej szkoła zorganizowała party z prawdziwego zdarzenia, trzeba im to przyznać. Był zespół muzyczny i koncert, odpowiednie oświetlenie, dom strachów, jedzenie, picie i inne atrakcje.
Ola była pod wrażeniem, pierwszy raz była na takiej imprezie sama.

Koleżanka Koreanka wpadła się podmalować ;)




Mimi porwała kapelusz i zaczęła czarować.



A w sobotę wybraliśmy się wszyscy razem na kolacyjkę. W restauracji klimacik był oczywiście. Strach się bać!





2 komentarze:

  1. Na pierwszym zdjęciu Miska z takim zacięciem patrzy, że chyba bym się bała do takiego doktorka wybrać na wizyte :)
    A Olka... jacieee... ale już dorosła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko pozooory Karolcia :)

    OdpowiedzUsuń