czwartek, 3 grudnia 2015

Thanksgiving czyli Święto Dziękczynienia

Zostaliśmy zaproszeni przez naszych amerykańskich znajomych na tradycyjny Thanksgiving dinner.
Święto Dziękczynienia jest najważniejszym świętem dla Amerykanów i jest obchodzone w USA w czwarty czwartek listopada na pamiątkę pierwszego Dziękczynienia z 1621 r. kiedy to przybyli do Ameryki kolonizatorzy z Anglii. Była to grupa purytanów, którzy ze względu na prześladowania religijne w ojczyźnie postanowili wypłynąć do Ameryki i tam założyć pierwszą angielską kolonię. Pierwsza zima na nowym kontynencie była dla nich bardzo surowa, w jej przetrwaniu pomogli im Indianie z plemienia Wampanogów. Rok później, po zebraniu obfitych plonów postanowiono podziękować Indianom za okazaną pomoc. Wydano więc trzydniową ucztę, która swym charakterem  przypominała angielskie ludowe dożynki. Niektóre z źródeł podają że podczas posiłków spożywano dzikie indyki, bardziej prawdopodobne jest jednak że jedzono kaczki, gęsi, jelenie.

I my też, z grupą znajomych spożywaliśmy wszystkie te najróżniejsze amerykańskie pyszności, upieczone w domu w tradycyjny sposób, począwszy od indyka z żurawiną  poprzez szynkę, słodkie ziemniaki, na cieście dyniowym i z orzechów pekan kończąc. Muszę przyznać, że indyk nie należy do moich ulubionych potraw, ale ten... Niebo w gębie... Dwa dni moczył się w białym winie z dodatkami, mięsko było tak wilgotne i pełne aromatu, że w niczym nie przypominało znanego mi dotąd mięsa indyczego. Szynka pieczona w całości nie ustępowała indykowi w niczym. Byliśmy zaskoczeni jakością i smakiem jedzenia, a dziewczyny pochłaniały talerze. Gniecione ziemniaki zwłaszcza robiły furorę wśród dzieci lecz nie tylko. Tak dawno nie jedliśmy takiego domowego, zachodniego, pysznego jedzenia. Tak się rozsmakowaliśmy, że następnego dnia znalazłam na targu ziemniaki, w delikatesach śmietanę i teraz objadamy się ziemniakami i mizerią ;))

W domu amerykańskich gospodarzy zaskoczyła nas choinka :)


Łukasz, który wszędzie czuje się jak u siebie w domu, zaproponował pomoc i został przydzielony do krojenia szynki. Ola poszła w ślady Taty i zmywała naczynia. Że też w domu tak się do wszystkiego nie wyrywają... ;)


Bohaterowie wieczoru - kucharz i jego indyk ;)




Dzieci było sporo, małe przedszkole...


Wszystkie dzieci po jedzeniu poszły się bawić, a Misia po chwili oświadczyła, że jest jeszcze głodna i poprosiła o repetę...


Dom gospodarzy to marzenie, za płotem płynie Mekong, w ogrodzie basen...


Misia w pewnym momencie porzuciła bawialnię bo dostrzegła koparkę na podwórku, zadarła kieckę i wzięła się do zabawy... ;)


A bawialnia dla dzieci świetna, oddzielny duży pokój, jak sala w przedszkolu...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz