poniedziałek, 1 lutego 2016

Prawdziwy atak zimy


Przeczytałam mojego październikowego posta pod tytułem "Atak zimy" i się uśmiałam. 20 stopni... Zimno... Zabawne...  To, co przeżyliśmy w ostatnim tygodniu stycznia to było naprawdę uderzenie mrozu, i to dosłownie!



Oziębienie przyszło, jak to tutaj bywa, gwałtownie. Jeszcze w sobotę w temperaturze 30 stopni bawiliśmy się wyśmienicie na urodzinach koleżanki Misi (kiedy ostatnio zjeżdżaliście z dmuchanego zamku???) i zafascynowani obserwowaliśmy wielkie palmy kokosowe kiwające się przy podmuchach silnego wiatru, a w niedzielę temperatura zaczęła się obniżać i zatrzymała się na 10 stopniach! W nocy było 8... I tak do środy. W czwartek nieśmiało wyszło słońce i zapanowała ogólna radość ;)

Co to jest 10 stopni, zapytacie pewnie, sadząc, że dla nas, Środkowoeuropejczyków taka temperatura to nic strasznego. Owszem, wychodząc na zewnątrz ubieraliśmy się w te nasze nieliczne zimowe ubranka przywiezione z Polski i było ok.






Najgorzej było w domu.
Laotańskie domy nie są przygotowane na takie warunki atmosferyczne i we wnętrzu szybko zaczyna panować taka sama temperatura jak na zewnątrz. Przede wszystkim brak tu jakichkolwiek systemów grzewczych, bo i po co jeśli zimno może tu być zazwyczaj tylko przez parę dni w roku. Na lokalnych portalach społecznościowych rozpoczęły się zakrojone na szeroka skalę poszukiwania wszelkiego rodzaju elektrycznych dmuchawek i innych podgrzewaczy, których tu oczywiście nie ma... Ludzie wymieniali się sposobami typu - podgrzewam pościel suszarką do włosów i wskakuję do łózka ;) Domy są dramatycznie nieszczelne, większość łazienek nie ma szyb w oknach, są tylko żaluzje i siatki na owady. Wieczorna kąpiel przez te parę dni była niczym zimowa wizyta w gorących źródłach ;)
Tak to wyglądało w stolicy, natomiast w północnych, górzystych rejonach kraju sytuacja nie była ani trochę śmieszna. Temperatura tutaj spadła miejscami poniżej zera, zaczął padać śnieg i osadziła się szadź, czego żyjący tu ludzie nie pamiętają... Bydło,  inny żywy inwentarz zaczął padać z powodu zimna, ludzie marzli w tych swoich chatkach bez stosownych ubrań, pościeli. Dramat...


Urzędy i szkoły zostały tam zamknięte, istny pogrom. U nas szkoły działały ale nasze dziewczyny siedziały przeziębione w domu.  


Gdy spotkałam w sklepie nauczyciela Oli powiedział, że gdyby to od niego zależało to też kazałby zamknąć szkołę, mówił, że w klasie czuje się jak w obozie dla uchodźców, dzieciaki siedzą zawinięte w koce a on sam z braku czegoś cieplejszego pod spodnie założył... piżamę ;)
Na poboczach ulic zapłonęły ogniska wokół których skupiali się zmarznięci Laotańczycy, którzy bardzo często pracują cały dzień na powietrzu, na straganach, w zadaszonych tylko sklepikach czy knajpkach.

Żeby się jakoś ratować przyrządziliśmy nasz polski ulubiony zimowy obiadek - kotlety schabowe z ziemniaczkami i buraczki na gorąco (prawie takie jak u Mamusi). To było coś :)


Cały region południowo-wschodniej Azji został w tym czasie dotknięty falą niespotykanego chłodu. Ach to globalne ocieplenie...

A w czwartek z Mimi wypuściłyśmy się na trawkę i słoneczko. Jak miło :))


8 komentarzy:

  1. To historyczne wydarzenie dla Laosu, Laosu do całości istnienia nigdy nie było śniegu))) moje miasto Xam-Neua to najzimniejsze miasto w kraju, i to jest w nazewnictwie zimnego miasta, ale jest to maksymalnie zera stopni, podczas gdy w stolicy nigdy nie było mniej niż 14 stopni dla całej historii Laos)) kiedy byłem studentem pierwszego roku, wysłałem list do śniegu z powrotem do domu, choć jest oczywiste, że śnieg nie może być do Laosu przez letter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your interesting comment Kay Don. Do you live in Vientiane or in Xam-Neua?

      Usuń
  2. Pamiętam, kiedy zobaczyłem śnieg po raz pierwszy w Rosji wszystkie Laotian uczniowie uciekli do ulicy, które rozciągają się od śniegu, to było coś, wielka radość w ich życiu

    OdpowiedzUsuń
  3. 2016 mogą być zapisywane z wielkiej litery, nowy Historii Laosie

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz nie mieszkam w Laosie))Pochodzę z Xam-Neua choć moi krewni w Vientiane)))) kiedy mieszkałem w mieście Laos Xam-Neua zimie widziałem tylko 2 razy, kiedy Vidro wodą na ulicy zaczął ledom ale nie ma śniegu, tylko mgła

    OdpowiedzUsuń
  5. Miśka w kurtce, czapce i rękawiczkach i.... sandałkach... widok bezbłędny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, tu taka śmieszna moda panuje, dziewczyny np. często jeżdżą na skuterach w... papciach ;)

      Usuń
  6. http://www.laopost.com/2016/02/06/46539

    OdpowiedzUsuń