Wieczorem leżąc już w łóżku prosi mnie o kubek mleczka z miodkiem. Mówię, że jest już po kolacji i po myciu zębów i żeby już zasypiała. Ona na to deklamuje jak z reklamy:
- BO MLECZKO POMAGA NAM ZASNĄĆ!
Szalejąc z Łukaszem na łóżku bawią się, że Tato jest jej wierzchowcem,
Mimi siodła go i wskakując mu na plecy, woła:
- Koń musi być zawsze gotowy do wyjścia!
Kiedy ma ochotę na łaskotki z Łukaszem, podchodzi do niego i poklepuje go po plecach mówiąc:
- Tyyy, stary brachu... I tak parę razy.
Jadąc autem wystawia zabawki przez okno, czego jej zabraniamy tłumacząc, że wypadną i je zgubi. No to wystawia ręce, za co też dostaje reprymendę od Łukasza. Na to ona:
- Tatusiu, dlaczego nie mogę wystawiać rączek, przecież są przymocowane...
Misia w toalecie siedzi na muszli i stęka, wierci się. No i jak tam? - pytam po chwili.
- Nic, kupka nie chce iść na basen - odpowiada.
Od jakiegoś czasu zaczęła seplenić wkładając język między zęby przy syczących głoskach. Zastanawiamy się czy to nie przez angielską wymowę. Poprawiamy ją ale tego nie lubi.
Pewnego razu powiedziała niewyraźnie "słoń" i Łukasz ją poprawia:
- Powiedz ssssłoń.
Nic.
- No proszę, powiedz sssłoń.
Cisza. Po chwili:
- Mogę powiedzieć elephant...
Mistrzyni!!!!
OdpowiedzUsuńMacie z nią wesoło ;)