środa, 22 czerwca 2016

Vientiane beach

Jak już wspominałam Mekong w porze suchej zmniejsza się i odsłania plaże. Jest to dosyć zaskakujące, że na dnie tak mulistej po kolorze sądząc rzeki leży ładny piasek z drobinkami złotych minerałów mieniącymi się w słońcu.





W tym roku plaża została zagospodarowana, ale jak?! Otóż posadzono na niej dziesiątki palm i innych roślin i postawiono bambusowe chatki. Palmowa aleja prowadzi nad samą wodę, można wynająć leżaki, kupić napoje albo... zorganizować grilla, co Laotańczycy uwielbiają. Można też wynająć skuter wodny i poszaleć po rzece... Nie wiem co na to straż graniczna ale nie widzieliśmy jeszcze dotąd żadnych interwencji ;)




Niedawno byliśmy na plaży gdy nadeszła burza. Wyglądało jakby statek z obcymi nadleciał z nad Tajlandii... Laotańczykom nie przyszło do głowy żeby przerwać grillowanie, jak zacznie padać to zareagują, taki mają klimat i temperament ;)





Gdy zerwała się nawałnica wskoczyliśmy do pustej chatki, żeby trochę popodziwiać to zjawisko, ale deszcz tak szalał, że Łukasz musiał podjechać pod sam jej dach, żebyśmy mogły jak najmniej mokre wśliznąć się do samochodu.




Szkoda tylko, że jak pora deszczowa się rozkręci i Mekong się podniesie, palmy pewnie znikną pod wodą...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz