Przyleciałyśmy razem, z noclegiem w Dubaju, który zachwycił Babcie swym rozmachem.
Podróż upłynęła nam bezproblemowo, dzielna pasażerka spisała się na medal.
W domu syn, mąż i ojciec w jednym, czyli Łukasz, czekał z kolacją...
I tak powoli dzień po dniu zapoznajemy Mamę z Vientian i okolicą.
W weekend wybraliśmy się po raz pierwszy do jedynego
laotańskiego zoo, gdzie ze zdumieniem mogliśmy obserwować jak szlachetne jelenie jedzą... banany.
Zobaczyliśmy też na żywo dzioborożca wielkiego, którego namalowałam na jednym z pierwszych obrazów tutaj.
Zwierzęta są na wyciągnięcie ręki, często bez krat tylko za murkiem lub fosą.
.... a w drodze powrotnej zjedliśmy obiad na łodzi.
Sympatyczny weekend.
Nasza Babcia podróżniczka :)
OdpowiedzUsuń