Nasza Mała Mi skończyła pięć lat. To już jej trzecie urodziny w Laosie, nie do wiary... Z tej okazji zostało wydane przyjęcie urodzinowe. Miało być takie domowo - ogrodowo - basenowe, z nadmuchiwanym domkiem dla "małych księżniczek" w roli głównej ale pogoda pokazała kto tu rządzi i skończyło się tak, że mały domek razem z delfinkiem znaleźli się w dużym domku, co nie przeszkadzało dzieciakom świetnie się bawić :)
Domek został rozpakowany i nadmuchany dzień przed imprezą
A oto nasza pięciolatka w całej krasie
Nasza maeban Aan przygotowała pyszne jedzonko
A Ola w prezencie upiekła siostrze tort czekoladowy
Delfinek cieszył się dużym wzięciem na imprezie
Laguna też miała swoje pięć minut
Ale największe powodzenie, zwłaszcza wśród małych dziewczynek miał jak zwykle Łukasz...
Ola zafundowała dorosłym chwilę spokoju organizując mały kącik czytelniczy
Niestety jedna rodzinka uciekła przed zrobieniem wspólnej fotki
Następnego dnia wyszło słońce i Misia mogła zaprezentować swój nowy kostium, który dostała w prezencie
Wszystkiego co najpiękniejsze nasza pięciolatko!!!
PS. Wieczorem w dniu urodzin wybraliśmy się na kolacyjkę nad Mekong, a właściwie na Mekong.
Misia wzięła ster w swoje ręce...
i zamówiła kolację na ostro ;)
Surowy czosnek i chili jako zagrycha do mięska to tutaj rzecz zwykła...
My póki co aż tak nie szalejemy ale...
surowe krewetki marynowane w sosie rybnym z czosnkiem i chili to jak najbardziej :)
Toasty...
i krewetkowe buziaczki ;)
A na koniec disco w aucie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz