Bali po raz drugi

Poleciałyśmy na Bali. Pierwsze kilka dni spędziłyśmy w Jimbaran, na południu wyspy, nad morzem. Wysoka fala nie ułatwiała pływania. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu plaża była czysta, nie było na niej śmieci jak 2 lata wcześniej.

Balijska klasyka - czarno/biała kratka i przecięta wpół brama.

Sesja zdjęciowa z rekwizytami

Kolejnego dnia wybrałyśmy się na plażę Balangan, gdzie tego dnia panowały idealne warunki do surfingu, wysoka fala zgromadziła tu amatorów tego sportu.

Przy kokosowym drinku mogłabym oglądać ten cudny spektakl cały dzień.

Prosto z plaży pojechałyśmy do kultowego na Bali Rock Bar, gdzie zarezerwowałyśmy wcześniej miejsce na wieczornego drinka. Dotarłyśmy na miejsce o zachodzie słońca i po niedługim oczekiwaniu na swoją kolej w hotelowym ogrodzie, pozwolono nam w końcu zjechać na dół.

Widok z krawędzi klifu robił wrażenie.

Oto i on - położony na skałach i wśród skał Rock Bar.

Dwa wagoniki kursują z gośćmi góra - dół.

W oczekiwaniu na poranną kąpiel na... hotelowym balkonie.

Pożegnanie z Jimbaran, ruszamy do Ubud.

W Ubud zatrzymałyśmy się w klimatycznym, kameralnym hoteliku. Budowle stojące na jego terenie były w trakcie renowacji, cudnie zdobione rzeźbami i malunkami wiernie oddawały miejscowy klimat.

Kolejnego dnia nastał czas na wycieczki.
Pierwszy punkt programu to tarasy ryżowe, na których pohuśtałyśmy się trochę na niedużej huśtawce.

Jak widać tarasy się wciąż rozbudowuje.

Można też tam było posiedzieć w... gniazdku i pokontemplować.

Punkt drugi wycieczki to plantacja kawy luwak, najdroższej kawy na świecie (ok. tys euro za kg). Kopi luwak jest wytwarzana z ziaren kawy wydobywanej z... odchodów łaskuna, zwanego lokalnie luwak. Luwak zjada owoce kawowca, trawiąc tylko miąższ a nie nasiona, które tracą w tym procesie gorzki posmak  i po wydaleniu są oczyszczane i palone w typowy sposób.

Luwak robi kawę.

Palenie kawy metodą tradycyjną.

Degustacja kawy i herbaty.

Punktem trzecim była świątynia Tirta Empul, piękna stara hinduska świątynia wodna gdzie wierni i niewierni udają się w celu rytualnego oczyszczenia.

Mój ostatni wieczór na Bali i pożegnalna kolacja z najlepszymi krewetkami na świecie.

Po Ubud najlepiej poruszać się na skuterze, a jeszcze lepiej z lokalnym przewodnikiem... w spódnicy ;)