wtorek, 5 listopada 2019

Singapur - Miasto Lwa. Chinatown i Little India

Niespodziewanie pewne sprawy zaprowadziły mnie do Singapuru. Spędziłam tam prawie tydzień i wróciłam pod ogromnym wrażeniem tego fascynującego państwa - miasta, założonego przez Brytyjczyków w 1819 r, którego nazwa pochodzi z sanskrytu i oznacza Miasto Lwa.
Symbolem Singapuru jest Merlion - stwór z głową lwa i ciałem ryby.


Dzisiejszy Singapur budzi wiele kontrowersji za sprawą bardzo surowego prawa. Od kary śmierci, poprzez karę chłosty (nie tak dawno wykonano ją na dwóch młodych Niemcach za graffiti na wagonach kolejki), do wysokich kar finansowych za śmiecenie, plucie czy palenie na ulicy, jedzenie w metrze, żucie gumy a nawet... paradowanie po swoim własnym mieszkaniu nago! To ostatnie prawo jest często przywoływane jako absurdalne, ale wbrew pozorom takie nie jest, chodzi o nie wystawianie się na widok publiczny nago, również ze swojego lokum. Kara 2.600 $ może skutecznie odstraszyć wszelkich ekshibicjonistów ;)) 10.000 $ za podkradanie cudzego Wi-Fi to inna perełka... Nie ma zmiłuj, w Singapurze trzeba być praworządnym obywatelem ;)

Ostrzeżenie o karze śmierci za przewożenie narkotyków na formularzu wjazdowym. 
Welcome to Singapore!

Singapurskie dolary są plastikowe w dotyku

Prawo jest powszechnie respektowane i dzięki temu miasto jest czyste i bardzo bezpieczne, zwiedzając je sama ani przez moment nie czułam się zagrożona wracając wieczorem opustoszałymi uliczkami Chinatown.
A Chinatown właśnie wybrałam na swoją bazę, chcąc zacząć poznawanie miasta od jego najstarszych dzielnic. Chińczycy, Malajowie i Hindusi to największe grupy etniczne (ze znaczną, blisko 80% przewagą Chińczyków) i każda z grup ma swoje małe miasto w mieście. Stare, charakterystyczne dla tego regionu shophousy (sklep na parterze z mieszkaniem na piętrze) są zadbane i wciąż funkcjonują, ciesząc oczy kolorami i ozdobnymi elewacjami.

Ale zanim znalazłam się w chińskiej dzielnicy, wylądowałam na lotnisku Changi, jednym z najładniejszych jakie widziałam, pełnym zieleni i kwitnących orchidei. Jednak tym co robi tam wyjątkowe wrażenie jest największy na świecie wewnętrzny wodospad.
40 - metrowa kaskada wody wlewa się przez szklaną kopułę do... tropikalnego lasu :o







Chinatown, pierwsze spojrzenie nocą.






Cudne murale w chińskiej i hinduskiej dzielnicy zachwycają.







Tradycja i nowoczesność - dwie twarze Singapuru.







Świątynia Zęba Buddy











W chińskiej dzielnicy znajduje się najstarsza hinduska świątynia w Singapurze z 1827 roku.






Tętniąca kolorami i życiem dzielnica hinduska Little India (Małe Indie).





Znów piękne murale.












Oryginalna hinduska knajpka, jedzone palcami Paper Masala Thosai i Dum Briyani na liściu bananowca.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz