niedziela, 5 kwietnia 2020

Przeprowadzka

Przeprowadziliśmy się pod koniec marca. Nasz nowy dom to apartamenty BulBul (od nazwy ptaszka, po polsku bilbil, który zasiedla okoliczne drzewa i jest takim tutejszym słowikiem ze śmiesznym czubem na głowie). 

Budynek znajduje się po sąsiedzku z naszą firmą i właśnie wybudowali przy nim duży basen, co było istotnym czynnikiem wpływającym na naszą decyzję. 
Kameralny apartamentowiec mieści się na końcu prywatnej drogi z domami na wynajem, należącymi do tego samego właściciela. Niestety wszystkie zajęte.







Aby się w miarę swobodnie pomieścić (mieszkanka są małe, 2 sypialnie, 2 łazienki) wzięliśmy dwa apartamenta, i w ten sposób Ola została naszą sąsiadką ;)

Wnętrza zdobią malunki naścienne w azjatyckich klimatach. 
Każde mieszkanie ma też swój obrazek przy drzwiach. My zajmujemy apartament "Pod rybką" a Ola "Pod jeleniem".




Tabliczki na drzwiach informują panie sprzątające czy mają wkraczać do akcji, czy też nie, a na haczykach wieszają wyprasowaną garderobę


Pomiędzy mieszkaniami urządziliśmy salonik widokowy.


Kuchnia z balkonem.


Jadalnia.

Kącik TV.

Sypialnia Misi.




Nasza sypialnia


i łazienka.

Mieszkanie Oli jest takie samo, symetryczne względem naszego. 
Misia nieprzyzwyczajona do życia w mieszkaniu mówi o domu "nasz hotel". No bo duży budynek z pokojami, basenem i obsługą to przecież jest hotel ;)

A tu właśnie mieszkają bulbule.



Widoki z naszego 2-go piętra.


Po drugiej stronie muru - siedziba firmy, mamy więc z góry oko na wszystko :)

No i największa atrakcja, 16-metrowy basen z zatoczką z hydromasażem.





Misia hoduje skrzela i ćwiczy... oddychanie pod wodą ;) 
Woda jest słona więc można nurkować bez gogli.







Wieczorem woda zdaje się być ciepła jak w wannie, mamy teraz porę gorącą i suchą, 35-40 st. Nie ma to jak masaż w bąbelkach przed snem :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz