No ile można jeździć do tego MF, zapytacie.
Można, można, miejsce jest bajkowe dla wielbicieli natury :)
Tym razem wypadł długi weekend i cóż... znów wylądowaliśmy w MF, w gościnnym domu naszego Stefka :)
Co tam można robić, prócz siedzenia na tarasie i gapienia się przed siebie?
Otóż można pójść na spacer na pola ryżowe.
A potem wrzucić mięsko na grilla.
Można pojechać nad rzekę na lunch z kąpielą dla ochłody w jej wartkim nurcie.
Można też poleniuchować w szałasie na rzece i popławić się na dętce przywiązanej do drzewa :)
Można dostać głupawki...
Można znowu popatrzeć przed siebie przy kawce.
A potem dać się zaprosić na home made sushi serwowane przez najlepszego sushaka w Laosie :)
A jak się ściemni...
można zjechać do wioski na obchody święta Boun Awk Phansa, jeśli się tam jest właśnie wtedy ;)
I zostać obfotografowywaną sensacją wieczoru dla młodych tancerek z plenienia Hmong ;)
A kolejnego ranka znów popatrzeć...
I pojechać na kajaki.
Potem można popływać w turkusowej wodzie rzeki Nm Lik
(można nawet zgubić w niej i odnaleźć na dnie telefon ;))
Tak właśnie mijają dni w Muang Fuang 💗💗💗
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz