Tak jak dokładnie rok temu, przeprowadziliśmy się znów pod koniec listopada. Zmieniliśmy biuro na dom prywatny, a dokładnie klimatyczną, niewielką Lao style villa, stojącą prawie vis a vis przedszkola Misi. Dom spodobał się nam wszystkim od pierwszej chwili, schowany głęboko w tajemniczym ogrodzie jest prawie niewidoczny z ulicy. Wiele razy przejeżdżając obok zastanawiałam się jak wygląda, no i teraz już wiem ;)
Zgodnie z tutejszym tradycyjnym stylem dom stoi częściowo na słupach, w tym wypadku murowanych, przestrzeń mieszkalna jest drewniana i mieści się cała na poziomie pierwszego piętra. Koniec ciągłego ganiania po schodach ;) W podcieniach znajdują się pomieszczenia gospodarcze i stoi... wielki stary świątynny bęben. Misia uwielbia w niego bębnić.
Na fasadzie od frontu znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca babcię i dziadka obecnego właściciela. Przy budowie domu wykorzystano stare drewniane pale z rozbieranej świątyni, z bardzo twardego drewna. Są teraz ozdobą i podporą domu.
Dom jest otoczony z trzech stron tarasem i balkonami, ma wiele drzwi na zewnątrz, przejść i wejść, dziewczyny mają gdzie bawić się w chowanego.
W środku niewielki living, kuchnia, trzy sypialnie, dwie łazienki. Jakoś się pomieścimy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz