środa, 15 lutego 2017

Idzie luty, podkuj...klapki

Tak, ku naszej wesołości,  sparafrazowała Ola znane powiedzenie przenosząc je na laotańskie warunki (choć bardziej adekwatne byłoby "podbij futerkiem"). No bo mimo wiosny zimowe chłody nocami nie chcą odpuścić i temperatura spada wtedy nawet do 15 stopni. Tutaj to zimno. Poranki więc są bardzo rześkie i przyjemnie a w nocy to nawet trochę zmarznąć można. Co jest rzadkim tu doznaniem. Misia jest zadowolona, bo może się bardziej zimowo ubierać do przedszkola, i do spania, co oznacza, że do trampek zakłada skarpetki, getry pod spódniczkę i ciepłą bluzę na szkolny t-shirt. A wchodząc do łóżka potrafi wyglądać tak:


Potem w przedszkolu się przebiera, co ostatnio bardzo lubi robić, bo w ciągu dnia temperatura dobija do 30 stopni. Misia lubi zimę i bardzo żałuje że nie pada tu śnieg. Ola natomiast cierpi z chłodu, opatula się grubo i dokładnie wskakując na swój rower co rano.



Od marca temperatury znów poszybują w górę i będziemy wzdychać za tym chłodem. Przed nami bowiem najgorętsza, sucha pora roku w Laosie. Po Mekongu widać różnicę poziomu wód podczas pory suchej...



i to samo miejsce podczas pory deszczowej.



Wieczorem na rozgrzewkę można sobie kopnąć w piłkę. Niedaleko domu mamy restaurację Victory z należącym do niej boiskiem. Czasami trwa mecz a czasami boisko jest puste i dziewczyny mają je całe dla siebie. W restauracji są stoliki dla kibiców z różnych krajów, jest też polski, choć ktoś pomylił naszą flagę z flagą Indonezji..... Za to jedzenie jest prawidłowo pyszne.







Ja tam nie przejmuję się chłodnymi nocami i już rozpoczęłam sezon basenowy. Na zdrowie!


1 komentarz: