niedziela, 8 sierpnia 2021

Na północ, cz. 4 - rajska

Wylądowaliśmy w ogrodach Edenu. A mówiąc precyzyjnie w Maison Dalabua Hotel w Luang Prabang ;)

W hotelowym ogrodzie jest kilka stawów porośniętych sałatą i różowymi liliami wodnymi, które nad ranem otwierają się, a po południu zamykają swe kwiaty. Największy staw leży przy restauracji hotelowej, można po nim nawet popływać łodzią, delikatnie, aby nie pokaleczyć roślin. Gdy przyjechaliśmy, zamówiliśmy późny lunch i podziwialiśmy otoczenie myśląc o tym jak pięknie tu będzie rano przy śniadaniu, gdy kwiaty zaprezentują się w pełnej krasie.

W tle ogrodnik przy pracy.






Czas ochłonąć.



Tuk Tuk Grabber, mój ulubiony drink z dragon fruit 😎


Hotel składa się z piętrowych pawilonów rozsianych po ogrodzie. Gości niewielu.


Ależ tu jest pięknie! Przenosimy się z kąta w kąt podziwiając :)


Hello happy hours! 😍


 Cheers! Tło jak fototapeta 😄




Poranek w raju. Obudziłam się o świcie i poszłam sprawdzić, jeszcze po ciemku, czy kwiaty się otwierają. A one były już otwarte!





Śniadać w takich okolicznościach przyrody to rzadkie przeżycie!








Calineczka 








Gdybyśmy otwierali oddział w LPB to mamy już siedzibę pod kolor ;)


Po dwóch dniach w raju trzeba się było zbierać do domu, ostatnie sesje zdjęciowe i w drogę!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz