niedziela, 7 sierpnia 2022

Tajlandia monsunowo

 

Na początku sierpnia wybrałyśmy się z Misią nad długo wyczekiwane morze, do Tajlandii.
Wycieczka o mało nie doszła do skutku bo Mimi rozchorowała się na tydzień przed i w dniu wyjazdu była jeszcze bardzo osłabiona i niemrawa.


Poleciałyśmy na Phuket i zatrzymałyśmy się tam na dwa dni, żeby Misia mogła jeszcze dojść do siebie.



Powitalny Mai Tai


Jak zwykle o tej porze roku morze Andamańskie jest bardzo wzburzone, wiadomo, sezon monsunowy.
Puste plaże, turystów jeszcze wciąż jak na lekarstwo po pandemii. Cudownie!


Hotel za to oferował spokojne baseny, jeden w kształcie laguny z małą plażą.



Misia z radością nabierała sił w pizzerii  z widokiem na morze. 



"Strefa narażona na tsunami.
W razie trzęsienia ziemi kieruj się na górę lub w głąb lądu"

Radosne, wakacyjne  napisy... ;)



Spacery, muszelki, krabiki... Plaża :)






W końcu nasza kuracjuszka była gotowa, żeby przenieść się na kolejną wyspę.
Jednak podczas podróży do portu ... odpłynęła ;)


Na szczęście hotel do którego jechałyśmy, Cape Kudu ma w porcie małą poczekalnię, 
gdzie można się schronić przed upałem czekając na łódź. Miła niespodzianka.





Ruszamy, kierunek Koh Yao Noi.



Hotel nas zachwycił, kameralny i stylowy, z pięknymi widokami na okoliczne wysepki.




Ktoś tu padł...





No to moje zdrowie, bo mam dziś urodziny :)





Wybrałyśmy się na spacer na nieodległą plażę, którą już znałam z widzenia.
Varanus, największy jaszczur z rodziny waranowatych stanął nam na drodze, ale nas nie powstrzymał.


Moja ulubiona tajska plaża. Cała nasza 💗





Kolejne spotkanie z naturą, tym razem dzioborożce przyleciały na żer na drzewa tuż obok nas. Wyspa jest siedliskiem tych ptaków, w hotelowym ogrodzie mają nawet dla nich budki lęgowe, gdzie samica jest "zamurowywana" z pisklakami a samiec przez kilka tygodni dba o prowiant dla rodziny.


Wieczorem hotel zaskoczył mnie słodką urodzinową niespodzianką.





Relax i wypoczynek.







Kilka dni minęło nam rozkosznie w tym cudnym miejscu.


Potem powrót do Phuket na ostatnią noc, zakupy, spacer po mieście i już.


Misia odzyskała wigor, kupiła tyle książek, że musiałyśmy dokupić plecak żeby się pomieścić :)


Piękne Phuket town.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz