czwartek, 3 września 2015

Tymczasem w przedszkolu..

Misia zaczęła zostawać na cały dzień :)
Je obiadek, po którym jest czas na drzemkę, ale Mimi nie za bardzo potrafi spać w otoczeniu innych dzieci albo to dla niej za wcześnie, w każdym razie nie śpi tylko bawi się z innymi nieśpiochami. Potem niestety zasypia mi w aucie w drodze po Olę.

Po 14 kiedy wszyscy już są na nogach jest czas na popołudniową przekąskę, owoce, mleko itp. Potem jest lekcja laotańskiego i od 15.30 dzieci są znów w ogrodzie, skąd można je już odbierać.

W środy po południu jeżdżą na basen w klubie sportowym niedaleko przedszkola. Jadą takim długim tuk-tukiem, co samo w sobie jest dużą atrakcją. W tym tygodniu Mimi pierwszy raz też pojechała a ja z nią, żeby to zobaczyć i wszystko jej wytłumaczyć.
Dzieci przebierają się w kostiumy kąpielowe w przedszkolu (ach ten klimat..), zabierają torby z ręcznikami i ubraniami na zmianę, zajeżdża tuk-tuk i po 5-cio minutowej przejażdżce już są na miejscu. A tam w basenie już czekała instruktorka pływania, przemiła Szwajcarka. Najpierw są gry i zabawy w płytkim baseniku, a potem dla chętnych skoki na głębszą wodę, przepływki z nauczycielem itp. Chłopcy szaleją, skoczą bez oporów na głęboką dla nich wodę, oczywiście nauczyciel stoi tuż tuż i w razie czego wyławia delikwenta. Dziewczynki są ostrożniejsze, skaczą za rączki albo na rączki ;)


W piątki zajęcia są tylko do 12 i jest to taki luźniejszy dzień (brzmi nieźle w kontekście przedszkolaków) bez mundurków, jeśli ktoś ma urodziny w danym tygodniu to właśnie w piątek są obchodzone, prócz tego jest yoga, gotowanie i inne przyjemności..

Mimi upodobała sobie panią dyrektor, jak przychodzimy rano od razu idziemy do niej i Misia czuje się chyba wtedy dobrze zaopiekowana więc ja mogę się oddalić ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz