czwartek, 15 października 2015

Od pałacu do chatki czyli jak mieszkają w Vientiane

To ciekawy temat... Jeszcze nigdy nie widziałam takich kontrastów pomiędzy domami przy jednej ulicy. Zwykle miasta mają swoje lepsze i gorsze dzielnice czy osiedla. Tutaj nic takiego nie ma miejsca. W odległości kilkunastu metrów od siebie stoją imponujące wielkością i rozmachem, bo już niekoniecznie stylem, budowle a la pałace i stare drewniane chatki na palach bez szyb w oknach, za to z okiennicami ;) 
A swoją drogą to ciekawe, jak w tym od 40-lat komunistycznym kraju takie rezydencje w ogóle mają rację bytu... Taki to komunizm tu właśnie panuje.

Wiele takich "wypasionych" domów właśnie się buduje, rośnie grupa bogatych ludzi.
Często sąsiedztwo przystaje do budynku jak pięść do nosa... Ale komu to przeszkadza? Ma być na bogato!
To są domy prywatne, żeby nie było wątpliwości ;)






Szczebel niżej znajdują się domy, które zwykle wynajmowane są ekspatom, czyli takim włóczykijom jak my ;) Są to zwykle dosyć duże ville, z 3-5 sypialniami i taką samą lub większą liczbą łazienek. Tak tu się przyjęło, że łazienek zwykle jest co najmniej tyle co sypialni.





Takie przeciętne domy laotańskie są zwykle murowane, nieduże, parterowe, stojące w ogrodach pełnych zieleni, dodatkowo jeszcze najczęściej zastawione i obwieszone donicami.



No i te hacjendy, najczęściej na palach, takie najbardziej tradycyjne miejscowe domki, najwięcej ich na wsi ale w stolicy też sporo. W części drewniane, często ściany wykonane są z z bambusowej plecionki, czysta natura.





Ogrodzenia i bramy to odrębny temat, często nawet malutkie domki mają wielkie złocone bramy, brama jako rzecz pierwsza rzucająca się w oczy gości musi robić wrażenie.
A i płot powinien być oryginalnie zdobiony ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz