sobota, 18 lipca 2015

Insektowy chrzest bojowy

Wczoraj zamówiliśmy w końcu na obiad prażone robale... Byly to takie jakby małe świerszcze, mamy też takie hasające po naszym mieszkaniu. Muszę powiedzieć, że od wczoraj patrzę na nie inaczej niż tylko jak na owady.. ;)

Taki niby sobie zwykły posiłek, sajgonki, smażona ryba, kalmary w cieście, sticky rice, smażone ważywa,  ryż gotowany, no i jeszcze ostatni półmisek...


a na nim...


Ola zjadła blisko polowę tej porcji... Zapraszam na jej bloga: 
www.zycie-w-innym-swiecie.blogspot.com, tam prezentuje to spożywanie ;) 

Ja oczywiście też skosztowałam, muszę powiedzieć, że są smaczne i chrupiące, w sam raz jako przekąska do Beerlao, nasłynniejszego tutejszego piwka.

Powoli zaczynamy mieć swoje miejsca w mieście, np. na lody i deserki lubimy wpadać do Sweet Moo.


Serwują tu bubble tea, mrożone napoje z herbaty z kulkami tapioki. Mój ulubiony jest z zielonej herbaty z mlekiem. Pycha :) Serwują je w takich śmiesznych słoiczkach z uszkami.



2 komentarze:

  1. Mam taką samą torbę!!! Noszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No musiałam odkupić ;) Oglądałam inne ale ta jednak najbardziej mi się podobała. Poza tym to był prezent od Łukaszka... :)

    OdpowiedzUsuń