czwartek, 16 lipca 2015

Pora deszczowa

Chyba nadeszła. Od paru dni niebo zachmurzone od rana, ok. południa pada ulewny deszcz, czasem z burzą, po czym po południu wychodzi słońce. Ale chmury są, dzięki temu temperatury niższe i da się żyć. W nocy czasem znów burza i deszcz.

Na szczęście my już jesteśmy zmotoryzowane i możemy robić co chcemy niezależnie od pogody i planów Łukasza, męża mego. Pierwsza wyprawa do centrum wyszła nam bezbłędnie, nie zgubiłyśmy sie ni razu, z czego byłam bardzo dumna zważywszy na mój brak orientacji w terenie. Pojechałyśmy sobie na kolację na pizzę, bo, niespodziewanie szybko ( w końcu dziś upływają dopiero dwa tygodnie od naszego przyjazdu), zaczęłyśmy tęsknić za czymś "innym" do jedzenia... Sama jestem zaskoczona że to już. I nie tęsknimy za polskim jedzeniem, bardziej za "włoszczyzną". Na szczęście jest tu parę włoskich knajpek, a nawet w niektórych miejscowych podają spagetti. Jest w czym wybierać. Choć na pizzę Królowej Jadwigi nie ma co liczyć.;(  Adio Pommodorino..

Za to jestem w owocowym raju..


Zajadamy się owocami, które są tu tak słodkie i soczyste jak być mogą tylko w ciepłych krajach :)
Mango i papaja to moi faworyci, choć nie pogardzę też ananasem, tu jest ananasowe zagłębie.
Sprzedają je też tak od razu ukośnie obrane ze skórki, jak widać na zdjęciu, gotowe do jedzenia.
Co rano serwujemy sobie z Olcią jogurt naturalny z tymi owocami. Cudo...


Dziś wieczorem  znów Olę wzięło na włoskie jedzenie, a że na wszelki wypadek zakupiliśmy uprzednio składniki na nasz ulubiony makaron z sosem pomidorowym, to zaproponowała, że go przygotuje. Tak też się stało, prawie bez naszej pomocy, na dwupalnikowej płycie w tej mikroskopijnej kuchence upichciła spagetti. :) Brakowało tylko parmezanu.
Wyglądało to tak... Kapelusz miał ją zabezpieczać przed pryskaniem sosu...



Mimi stwierdziła, że ona też chce z nami zjeść makaron na kolację, usiadła ze mną do stołu i zawołała: 
"Tato, sibko, sibko, jedzenie czeka!" :)))
Wcześniej paradowała przed lustrem w kapeluszu Oli i moich butach, no bo jak Ola ubrała kapelusz to ona przecież też...



1 komentarz: