środa, 8 lipca 2015

Nasz nowy dom

No i w końcu jesteśmy na miejscu. Nasz nowy dom na co najmniej trzy miesiące to mieszkanko w niewielkim apartamentowcu. Salonik z aneksem kuchennym, dwie sypialnie. Dziewczyny muszą się zadowolić wspólnym  pokojem, a na dodatek jednym łóżkiem :) Planowaliśmy kupić Misi drugie, ale to obecne jest tak wielkie, że nie ma to sensu. Nieprzytomne ze zmęczenia idziemy tylko sprawdzić, czy basen jest na pewno taki, jaki miał być (co było największym atutem i warunkiem wynajmu mieszkania tutaj). Jest :))


Rano Łukasz wymyka się do firmy i zostawia swoje trzy śpiące królewny.. Misia budzi się pierwsza i ciągnie mnie na basen. Ola śpi do 14 ;)
Teoretycznie od maja powinna panować pora deszczowa, deszczu jednak brak, panuje susza. Pełne słońce, 37-40 stopni. Bez basenu nie przeżyłybyśmy chyba.







Woda w basenie... hmm... ciepła... Mimo, że w połowie jest dosyć głęboki, ok. 2 m, nagrzewa się w ciągu dnia tak, że nie odczuwa się żadnego chłodu przy wchodzeniu do niego. Dopiero po chwili pływania, przy wychodzeniu odczuwalna jest różnica temperatur wody i powietrza. Słońce pali tak, że bez wody przebywanie na nim bez osłony jest niemożliwe. Cień palm na leżakach nie daje zbyt dużej ulgi... No tropik, panie, tropik.. ;)

Nasze mieszkanko jest na parterze, przez balkonik można wyjść od razu do ogrodu i na basen, wygląda to tak.






2 komentarze:

  1. Pięknie tam macie! I te temperatury!!!! U nas podobne, ale pewnie tylko przez moment :)
    Buziaki dla całej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Wiem, że lubisz wysokie temperatury, dziewczynom też zbytnio nie przeszkadzają, pod warunkiem, że siedzą w basenie ;) Dla mnie nawet tam jest za gorąco! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń